wtorek, 10 listopada 2015

Moje życie to...? Milion planów, milion marzeń małych i dużych

Gdyby zacząć liczyć wszystkie moje pomysły na siebie to powstałby z tego całkiem pokaźny zbiór "myśli nieuczesanych". A może pozornie nieuczesanych :) 
Na początku hmmm, a w sumie właściwie od dzieciaka byłam święcie przekonana, że trafię na filologię. Gdzieś w gimnazjum zastanawiałam się nad pójściem na Akademię Teatralną, ale wizja potencjalnego życia w blasku fleszy wówczas zdecydowanie nie była dla mnie. Może byłam za młoda, może za bardzo bałam się utraty prywatności. A może po prostu bałam się, że mi się nie uda. Plan zdawania na PWST porzuciłam, z żalem mijając na studiach budynek jednej z takich szkół.

Poszłam na języki. Filologia nauczyła mnie przede wszystkim życia. Chyba niewiele jest rzeczy, które tak mocno potrafią sprowadzić mnie na ziemię. Będąc przyszłą filolożką musiałam bardzo mocno skupić się na studiach, bo w końcu uczyłam się niemieckiego dopiero od liceum. Staram się nie rozważać, co by było, gdybym cofnęła czas. Nic by nie było. Uczyłabym się nadal. Choć momentami był to dla mnie Mount Everest mojego życia to dobrze wiem, że w głębi duszy zawsze będę czuła satysfakcję. Bo się udało. Żegnaj licencjacie, żegnaj filologio. 

Licencjat i ilość nauki, na której musiałam się skupić, niestety zabiły moją kreatywność. Nie chodzi o kierunek, ale o to, ile mojego czasu pochłonęło jego skończenie. Stałam się leniwa, nawet nie szukałam potencjalnych szans na rozwój, takich jak na przykład staż, praktyki czy jakakolwiek praca dodatkowa. Pisałam już wiele razy, że to ważne, by robić coś poza utartym harmonogramem zajęć (gdzie? o TUTAJ pisałam), a pisałam, bo sama tak nie postąpiłam. Taki tam przekaz dla "potomnych". Morał, rzec można. 

Na trzecim roku zaczęłam czuć grząski grunt pod nogami. Coś jak ostatnia chwila na zmianę, rozwój i tak dalej. I tym sposobem trafiłam na studia do Niemiec. Oczywiście najpierw zdałam test DaF, wcześniej również test ondaf, bo myślałam o stypendium DAAD. Stypendium nie dostałam, ale za to udało mi się dostać na studia do Niemiec. Wybrałam takie, do których potrzebny był sam fakt posiadania matury, niezależnie od uzyskanych na maturze procentów  i ocen na świadectwie końcowym liceum. 

Siłą rzeczy (i siłą innych, mało przyjemnych, czynników) obrona licencjatu przełożyła się na rok 2015, a ja sama radośnie wyprowadziłam się za granicę. Zaczęłam informatykę - to jedna z wielu moich zajawek, bo akurat tego pasją bym nie nazwała. Jednak to nie było to. Nie umiałam się do końca w tym odnaleźć, sam koszt mieszkania za granicą nie był mały, a biorąc pod uwagę mój dziurawy plan zajęć to niestety szukanie jakiejkolwiek pracy nie za bardzo miało sens. Zwłaszcza, że studia były dla mnie wyjątkowo ciężkie i poświęcałam MNÓSTWO czasu na naukę. Informatykę rzuciłam, zaczęłam szukać alternatywnego planu na siebie.

Postanowiłam, że jednak wrócę do kraju. Chciałam uporządkować kilka spraw. Licencjat nie był jeszcze obroniony, zresztą i tak było już za późno na rekrutację na jakiekolwiek studia, nawet gdyby zachciało mi się innego licencjatu. Przeprowadziłam się do kolejnego miasta w Polsce, w którym tak naprawdę byłam po raz pierwszy... przyjeżdżając na rozmowę kwalifikacyjną. No właśnie - postanowiłam iść do pracy. Udało się, zaczęłam życie na etacie. Żyłam od 9 do 17, pracując w jednej z firm z branży finansowej. Jednak jeśli coś nie jest ciekawe lub inspirujące, to nie potrafi mnie przy sobie zatrzymać ;) dlatego wiedziałam, że długo tam nie zagrzeję. Zdałam certyfikat Goethe Zertifikat C1, skończyłam studia i podeszłam do rekrutacji na magisterkę. Tym razem, mając aprobatę otoczenia i własnego sumienia, postanowiłam pójść na coś, co od dawna mnie interesowało. Co to jest? Napiszę, kiedy skończę te studia ;) wybranie filologii na licencjacie to moje zabezpieczenie  na przyszłość. Bo język na dobrym poziomie mogę wykorzystać w wielu branżach. Nie jest jednak powiedziane, że pójdę w stronę języków. Kto wie. 
Pamiętaj,  że mimo systemu bolońskiego, możesz iść na drugi stopień filologii tylko mając skończony pierwszy jej stopień. Natomiast da się w odwrotnej kolejności - po filologii na licencjacie możesz sobie wybrać coś innego na magisterkę :) coś nieobjętego "klauzulą przymusowego pierwszego stopnia". Ja tak właśnie zrobiłam. O dotychczasowych wrażeniach na moim nowym kierunku pisałam TUTAJ.

Nie jestem zadowolona z każdej mojej decyzji. Bardzo dużo się jednak nauczyłam, może szczególnie wtedy, gdy życie z impetem potrafiło mnie kopnąć w cztery litery. Wiele osób pisze do mnie z prośbą o poradę, często czytam kilka ciepłych słów skierowanych w moją stronę. Kurczę, dla takich chwil naprawdę warto żyć :) karma kiedyś wróci. Czytelniku, jeśli w jakikolwiek sposób Ci pomogłam, to bardzo się cieszę :)

Stare przysłowie mówi, że nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Zdobyłam pierwsze doświadczenie zawodowe. Skończyłam studia numer jeden. Porzuciłam relacje, które ciągnęły mnie notorycznie w dół. Mam obecnie nową pracę, pracę numer dwa - nie chcę jej wystawiać oceny, bo nauczona doświadczeniem (...), staram się być ostrożna z osądami. W tym roku spełniłam też kilka swoich małych marzeń. Wiem dobrze, że mam najlepsze grono przyjaciółek i bliskich znajomych, jakie tylko mogłabym sobie wymarzyć! Nadal nie mam gwiazdki z nieba, a moje życie ostatnio nie jest usłane różami. No cóż. Chociaż... ostatnie trzy miesiące bywały usłane kolcami. Mimo wszystko jestem po prostu, tak najzwyczajniej w świecie szczęśliwa.

Co planuję? :) 
Tego nie wiem nawet ja sama. Mam jeszcze tyle malutkich marzeń. Niektóre fragmenty mojego życia zostały wycięte z powyższych historii, bo są zbyt osobiste. Myślę jednak, że takie ścieżki, "punkty kulminacyjne", zawarłam. Stąd pisałam, że moja życiowa ścieżka jest bardzo zawiła ;) 

Nie mam wszystkiego i nawet nie chcę mieć. Mam dużo. Szklanka zawsze będzie do połowy pełna, jeśli spojrzysz na nią z odpowiedniej perspektywy. :)

Pozdrawiam, 

kolekcjonerka cztero- i pięciolistnych koniczyn, zwykła dziewczyna :) 

1 komentarz:

Miło mi, że poświęciłaś/eś czas na zostawienie komentarza. Komentujących zawsze odwiedzam, więc nie spamuj :) możesz się oczywiście ze mną nie zgadzać, ale jeśli już chcesz krytykować to konstruktywnie. Nie hejtuj bez podania uzasadnienia dla swojej opinii.

pytania? napisz do mnie:
jasminowamgla@gmail.com