No dobra, fit freakiem to ja nigdy nie byłam. Powiedzmy sobie szczerze: byłam zbyt leniwa, by cokolwiek ćwiczyć. Każdy mówi jednak, że albo coś robię w stu procentach albo wcale, więc teraz nastał chyba ten drugi przypadek. Postanowiłam ruszyć tyłek z kanapy. Bez jednego serialu mniej świat się nie zawali, a publiczne zobowiązanie pomoże mi dotrzymać słowa. Po cichu liczę, że z czasem wejdzie mi to w krew, podobno miesiąc wystarczy, by wyrobić w sobie nawyk.
Widziałam już kilka wersji tej grafiki, ale i tak zrobiłam swoją :) codziennie Mel B, co drugi dzień dodatkowo boczki Tiffany, w niedzielę odpoczynek. I byle do końca miesiąca, nie poddam się :D
Mel B - rozgrzewka
Taka playlista na yt to dokładnie 54 minuty. Dużo? Mało? Moim zdaniem w sam raz. Polubiłam Mel B, bo jest taka "swojska", wydaje się być dopingującą koleżanką a nie trenerką, podoba mi się to :) Tiffany ma za to fajny, krótki trening na boczki, który również lubię.
Ćwiczyć zaczęłam od wczoraj, 1 grudnia, dosłownie od zera. Nie mam żadnej kondycji. Ćwiczenia same w sobie nie są trudne, ale po takim zestawie pot kapie tak czy siak ;) za miesiąc dam znać jak wrażenia i jak spadki centymetrów, o ile będzie o czym pisać. Pomierzyłam się z samego rana, zanotowałam wszystko, a teraz nic tylko ćwiczyć :D
Oczywiście ćwiczenia są dodatkiem do zdrowego odżywiania. Spożywam dużo owoców (głównie z rana), kasz, warzyw, dużo białka, mało śmieciowego jedzenia i znikome ilości słodyczy.
Trzymajcie kciuki za eksperyment! :)
good luck!
OdpowiedzUsuń