czwartek, 5 października 2017

Doktorat inaczej, czyli doktorat z wolnej stopy. Dlaczego zdecydowałam się na ten krok?

O tym, jak życie wykręca Ci wielki numer i otwiera drzwi, których się nie spodziewałeś. 
Tytuł magistra. Sądzę, że wielu z nas do tego dąży. Wiedzeni ambicjami własnymi albo myślą "bo wszyscy mają magistra" albo "będzie magister, dostanę podwyżkę". To chyba główne motywacje z jakimi się spotkałam. Czasem w życiu przychodzi moment, gdy otwierają się przed nami drzwi, których (za)istnienia na swojej ścieżce życiowej nie przewidywaliśmy. Tak było u mnie. Dostałam od mojego promotora propozycję doktoratu z wolnej stopy. 

(By ta historia nabrała grozy powinnam napisać szok i niedowierzanie. A prawda jest taka, że stanęły mi świeczki w oczach i bardzo się wzruszyłam, słysząc argumentację mojej pani promotor.)

Wszystko zaczęło się 26. marca. To wtedy usłyszałam o tym, że mam już opiekuna jako przyszła doktorantka*. I jeszcze, że jako doktorantka z pewnością się odnajdę. Określenie doktorantka w tym wypadku oznaczało doktorat bez studiów doktoranckich = doktorat z wolnej stopy = doktorat z wolnej ręki. Spotkałam się już z różnymi określeniami w tym temacie. Nie byłby to doktorat realizowany poprzez studia doktoranckie (stacjonarnie / niestacjonarnie), a taki skupiający się głównie na pracy naukowej, z domieszką aktywności uczelnianych i seminariów. 
*Wiem, że robiąc doktorat z wolnej stopy można mieć wątpliwości co do zasadności używania określenia "doktorantka". Nie wiem, czy w tym wypadku się go używa, czy nie, ale na potrzeby niniejszego tekstu będę stosowała ten  skrót myślowy

Wtedy nie wiedziałam, co z tą propozycją zrobić. 

Potok dobrych słów mnie zaskoczył. Powiedzmy sobie szczerze - magisterka to była czysta miłość. Ja po prostu uwielbiałam te studia. I nagle, jakiegoś marcowego dnia słyszę, że te studia mogłyby się wydłużyć i to w zakresie, który mnie interesuje! Z jednej strony cudownie. Rozwijać się w obszarze, który "się czuje". Z drugiej strony... Tyle razy obiecywałam sobie, że na magisterce (i podyplomowych) się skończy. Że ja i doktorat?! 

Pracę magisterską obroniłam pod koniec czerwca. Wtedy plan był jeden: dać sobie rok. To jedyna decyzja, jaką byłam wtedy w stanie podjąć. Myślałam, że potrzebuję roku na odpoczynek. Roku, by odsunąć emocje i zdecydować, czego chcę. Najważniejsze decyzje w życiu podejmuję na spokojnie, po kalkulacji plusów i minusów, zagrożeń i szans. To miał być rok na analizę SWOT mojego doktoratu.

Rok został zamieniony na dwa miesiące. 

Co mi dały wakacje 2017?
Na początku spokój ducha. Ostatni rok akademicki zaowocował przyzwyczajeniem do ciężkiej pracy. Ogrom wolnego czasu po ukończeniu studiów mnie zmęczył... po tygodniu. Odpoczynek, taki prawdziwy, trwał u mnie dosłownie tydzień. Minęło 7 dni, a ja już szukałam dla siebie zajęcia :D zorganizowanie się na poziomie, jaki osiągnęłam w sezonie 2016/2017 sprawiło, że zaczęłam żyć "kompaktowo". Nagle wszystko dało się załatwić w przeciągu dwóch godzin (zamiast dawnych dwóch tygodni) i niczego nie odkładałam na później. Dokładnie tak! 

Dlaczego doktorat z wolnej stopy? 
Przyzwyczajona do życia na studiach zaocznych nie wyobrażam sobie siebie siedzącej na uczelni w przeciągu tygodnia. Mówię szczerze. Po prostu to zdecydowanie nie dla mnie. Konferencje naukowe? Bardzo chętnie. Napisanie kilku artykułów? Z radością. Dzienne studia doktoranckie? Oj nie...

Jak to wygląda w praktyce?
Bierzemy udział w konferencjach. Piszemy kilka artykułów naukowych. Do zaliczenia mamy trzy egzaminy: językowy (rozmowa o mediach w języku obcym), filozofia/ekonomia i egzamin z 'dyscypliny podstawowej'. 

Badamy, piszemy. Gdy mamy znaczną część pracy, to otwieramy przewód doktorski. Zdajemy trzy powyższe egzaminy, bronimy się i właściwie koniec. 

Minusem jest... 
Fakt, że musimy opłacić koszty promotora i recenzentów. I tutaj, koszty doktoratu z wolnej stopy są zapewne różne w zależności od uczelni. Na forach czytam o dość dużej rozpiętości możliwych kosztów. Podawane widełki to zazwyczaj 6000 - 12 000 zł. Dodatkowo, nie otrzymujemy statusu doktoranta, a więc nie jesteśmy uprawnieni do zniżek (PKP, komunikacja miejska).

Czy dotrwam do końca, szczerze mówiąc - nie wiem. Wiem, że nie będę żałowała czasu poświęconego na ten doktorat, bo to dla mnie czas nauki. A zdobywać nowe wiadomości i rozwijać się wręcz uwielbiam.


Osobom szerzej zainteresowanym tematem polecam lekturę Ustawy o stopniach naukowych i tytule naukowym
Treść Art. 12.:
1. Stopień doktora nadaje się osobie, która: 
1) posiada tytuł zawodowy magistra, magistra inżyniera, lekarza lub inny równorzędny lub posiada dyplom, o którym mowa w art. 191a ust. 3 i 4 ustawy z dnia 27 lipca 2005 r. – Prawo o szkolnictwie wyższym; 
2) zdała egzaminy doktorskie w zakresie określonym przez radę jednostki organizacyjnej; 
3) przedstawiła i obroniła rozprawę doktorską; 
4) zdała egzamin z nowożytnego języka obcego lub posiada certyfikat potwierdzający znajomość nowożytnego języka obcego, określony w przepisach wydanych na podstawie art. 31 pkt 5. 
2. Egzaminy doktorskie są przeprowadzane w zakresie: 
1) dyscypliny podstawowej odpowiadającej tematowi rozprawy doktorskiej; 
2) dyscypliny dodatkowej; 
3) obcego języka nowożytnego, w przypadku gdy osoba ubiegająca się o nadanie stopnia doktora nie posiada certyfikatu potwierdzającego znajomość języka obcego, o którym mowa w ust. 1 pkt 4.

Jeśli chodzi o Wykaz certyfikatów potwierdzających znajomość nowożytnego języka obcego, to w zakresie niemieckiego zostały wymienione:
c) Test Deutsch als Fremdsprache (TestDaF); Zertifikat Deutsch für den Beruf (ZDfB) (B2), Goethe-Zertifikat B2, Zentrale Mittelstufenprüfung (ZMP) (C1), Goethe-Zertifikat C1 (Zentrale Mittelstufenprüfung) (ZMP), Zentrale Oberstufenprüfung (ZOP) (C2), Goethe-Zertifikat C2 (Zentrale Oberstufenprüfung) (ZOP), Kleines Deutsches Sprachdiplom (KDS) (C2), Grosses Deutsches Sprachdiplom (GDS) (C2).
Źródło: Dziennik Ustaw Nr 204 — 12048 — Poz. 1200 Załączniki do rozporządzenia Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego z dnia 22 września 2011 r. (poz. 1200), Załącznik nr 1.


Pozdrawiam, 

J. 

13 komentarzy:

  1. W stu procentach cię rozumiem, też najpierw obiecywałam sobie oddając magisterkę , że to już koniec a później przyszedł mi do głowy pomysł z doktoratem. Jeśli podejmujesz się doktoratu z wolnej stopy/ręki, to znaczy że masz w sobie dużo zapału i robisz to dla siebie, dlatego bardzo ostrożnie wybieraj temat. Jeśli wybierzesz temat którym zainteresujesz innych to oprócz dr. przed nazwiskiem będziesz mogła też wydać doktorat w formie książki.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wg mnie to super rozwiązanie :) Sama chętnie bym się czegoś takiego podjęła bo również uwielbiam swoje studia i sprawiają mi dużo radości :) Naprawdę pozazdrościć i pozostaje życzyć wytrwałości :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja poważnie myślę o doktoracie po ukończeniu magisterki. Twój wpis bardzo dał mi do myślenia. Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za ten wpis.

    OdpowiedzUsuń
  4. Warto skorzystać z usług www.pisanieprac.net! Mają ogromną wiedzę i doświadczenie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny krok i podejście do tematu! :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja osobiście jestem dopiero przy końcówce pierwszego stopnia studiów i przeglądam szkoły wyższe Kraków w poszukiwaniu czegoś co naprawdę by mnie interesowało, aby wybrać kierunek na drugi stopień, ale już na tym etapie podziwiam Twoją decyzję. Sama chyba bym się nie zdecydowała. Powodzenia! :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny blog. Zapraszam również do mnie na bookmovens.wordpress.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Trzeba przyznać, że dość wysoko postawiłaś sobie poprzeczkę, ale to bardzo dobrze. Po zakończeniu studiów, w Twoim przypadku po doktoracie zawsze jest ogromna satysfakcja, że osiągnęło się taki wysoki poziom.

    OdpowiedzUsuń
  9. Dzięki za ten tekst, mało znany temat, a dużo dobrych i praktycznych porad :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Czy zanim złoży się podanie o doktorat z wolnej stopy i zacznie się całą przygodę z pisaniem i badaniami, trzeba wcześniej napisać artykuł naukowy :) ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej :)
      właściwie nie pamiętam już, jaka była dokładnie kolejność, bo ostatecznie zdecydowałam się nie robić doktoratu. Z pewnością napisanie kilku artykułów bardzo pomoże :)

      Usuń
  11. Dziękuję za ciekawy artykuł. Sam jestem w dość dziwnej sytuacji, bo studia doktoranckie w zasadzie ukończyłem, przewód doktorski otworzyłem, ale samo pisanie pracy doktorskiej mi nie idzie - promotor nie daje mi wolnej ręki w pisaniu pracy, tylko mówi 'teraz rób pan to, teraz tamto, teraz pisz pan taki artykuł, teraz taki rozdział do monografii', w dodatku jak proszę o pomoc (potrzebowałbym danych pomiarowych z innego wydziału, myślałem, że profesor wiedziałby do kogo tam mam się zgłosić), to jestem ignorowany 'bo mamy już inne dane pomiarowe'.

    Myślę, czy nie zrezygnować chwilowo z tego doktoratu, a wrócić do tego jak będę miał już pracę samodzielnie napisaną 'po swojemu', a przy okazji jak będę miał stabilną sytuację finansową. Ciężko pisać doktorat, jak człowiek musi kombinować, jak tu przeżyć za 1200 zł miesięcznie. Jak zrezygnuję z doktoratu, to przynajmniej będę mógł sobie poszukać pracy na pełen etat, bo nie będę miał wymówki, że 'muszę mieć czas na pisanie doktoratu' (czyli w praktyce na spełnianie zachcianek promotora).

    Tak czy siak, jeśli bym taki doktorat chciał 'wznowić' np. za 5 lat, to pewnie już na zasadzie 'z wolnej stopy', więc się rozglądam jak taka opcja wygląda.

    A po co w ogóle mi ten doktorat? Tak w zasadzie to bardziej chcę iść w stronę działalności dydaktycznej niż naukowej. Ale cóż, nawet pracownik dydaktyczny musi zabiegać o awanse naukowe, żeby przeżyć na uczelni.

    OdpowiedzUsuń

Miło mi, że poświęciłaś/eś czas na zostawienie komentarza. Komentujących zawsze odwiedzam, więc nie spamuj :) możesz się oczywiście ze mną nie zgadzać, ale jeśli już chcesz krytykować to konstruktywnie. Nie hejtuj bez podania uzasadnienia dla swojej opinii.

pytania? napisz do mnie:
jasminowamgla@gmail.com