niedziela, 18 marca 2018

"Narzeczony na niby", "Kobieta sukcesu" - byłam, widziałam, wyciągnęłam wnioski.

Ja wiem, ja wiem. Polskie komedie romantyczne uchodzą za, co tu kryć, dość przewidywalne. Nie oznacza to, że nie pozostawiają po sobie ziarenek nowych myśli. Dziś nie będzie klasycznych recenzji. Będzie mała garść przemyśleń, które zostały w głowie po seansach.

Zima nastraja do książek, filmów i szeroko pojętej kultury. Gdy już wydawało się, że nadciąga wiosna, to okazała się ona niby-wiosną, bo za oknem znowu śnieg i mróz. Sięgam więc po ulubiony miesięcznik, myślę o nowym serialu na wiosnę, a w zanadrzu mam już naszykowaną książkę w wersji anglojęzycznej. Pomiędzy tymi wszystkimi aktywnościami zdarza mi się wystawić nos spod pierzyny i gdzieś wyjść, a w ostatnim czasie dwa razy odwiedziłam kino. Chyba lubię oglądać Warszawę na filmach - w przeważającej liczbie przypadków wygląda uroczo, zwłaszcza wieczorem. ;)

"Narzeczony na niby" - o spełnianiu cudzych marzeń
Wielu z nas z pewnością kojarzy Julię Kamińską z roli serialowej Brzyduli. I szczerze mówiąc, chyba nie kojarzę innych ról Julii z dużego ekranu, więc na seans wybrałam się zaciekawiona tym, jak wypadła. 
Opowieść wydaje się być dość klasyczna - ona, on, jakaś zagmatwana historia w tle, późniejsze wyprostowanie spraw. Nie będę zdradzać fabuły, bo nie o samej fabule jest ten wpis.

To, co najmocniej odcisnęło się w mojej pamięci, to dwa fakty: 
1. Spełnianie cudzych marzeń to nie kierunek naszego życia 
I choćbyśmy się chcieli oszukać na wszystkie sposoby, to szczęścia nam to nie da, jeśli to nie nasze marzenia. Chęć uszczęśliwienia kogoś przez realizację jego marzeń nie zawsze jest odpowiednią pobudką do działania. 
2. Można komuś sugerować daną aktywność, czy hobby, ale trzeba mieć trzeźwy umysł. Jeśli w dzieciństwie marzyłam o medycynie, ale z jakichś powodów się nie udało, to nie mogę na siłę oczekiwać od mojego dziecka, że zostanie lekarzem. 
Nawet jeśli mi się nie udało spełnić mojego dziecięcego marzenia - nie muszę postrzegać tego jako ujmy i plamy na honorze. Cóż, z jakiegoś powodu się nie udało, ale to były moje marzenia. Nie mogę wymagać od innych, zwłaszcza od własnych dzieci, że będą miały te same marzenia i nie mogę zmuszać do realizacji moich dawnych... 


W myśl zasady - Nie mów innym jak mają żyć, pokaż im jak żyjesz - warto pamiętać, że my sami mamy marzenia, plany, talenty i tu powinien się odezwać zdrowy egoizm. To ja chcę spróbować czegoś, co jest moim marzeniem, to mój talent i moje plany. I mój świat. 


"Kobieta sukcesu" - w pogoni za życiem nie zgub samego siebie
Korporacyjne życie i dobre serce w tle. 

Zacznę może cytatem: "To jest Warszawa. Chwila, moment i nie będzie Cię na rynku. Trzeba tkać rzeczywistość" - kurczę, to zdanie strasznie do mnie trafiło. W filmie wypowiada je Norbert do Mańki, a kontekst rozmowy to kwestia istnienia na rynku pracy. 

I choć myślę, że należy kuć póki gorące, to jednak coś w tym jest. Na jakiś czas możemy wyjść z obiegu, być może nie będzie łatwo wrócić na rynek pracy, ale przecież nie ma rzeczy niemożliwych. Podobno. 

Myślę, że ten cytat przypomniał mi o jeszcze czymś, co właściwie ma związek z ogółem społeczności i życiem w social mediach. Tkanie rzeczywistości jest tym, co wiele osób czyni na co dzień. Kreujemy swój wizerunek - dodajemy konkretne zdjęcia w sieci, Instagram też ma swoją nutkę "bywania na salonach" i luksusu. Tak, ja też to znam. Mimo, że prowadząc Instagram dodawałam zdjęcia z kategorii mojej codzienności - nowy kosmetyk, ładny zachód słońca, obiad w restauracji, no to nie ukrywajmy - dodawane przez nas treści, to treści pokazujące wybrane fragmenty życia. A życie to nie tylko Instagram. Między pięknym zachodem słońca, a kolacją w restauracji jeszcze pięć razy mógł mnie ochlapać przejeżdżający autobus, ale... i tak udostępniam tylko wybrane treści. I to jest normalne, gdy wszyscy pamiętają, że idealne życie z Instagrama nie istnieje. 

Myślę, że należy o tym pamiętać zwłaszcza wtedy, gdy ktoś ma "problem" z tym, że czuje się gorszy od setek innych osób z tym "super życiem" rodem z Instagrama. Instagram i reszta sociali to często wizerunek. To tkanie rzeczywistości. Poza zasięgiem obiektywu aparatu jest jeszcze codzienność. Nie zawsze bujna i kolorowa. 

To Ty decydujesz, jakie treści wyłapujesz ze swojej codzienności. Twoja codzienność też ma w sobie wyjątkowe momenty, ale to Ty samemu musisz się nauczyć je dostrzegać.



No i jeśli chodzi o "Kobietę sukcesu" - nie mogłabym pominąć świetnej piosenki Afromental, która od razu wpadła mi w ucho :) 

"Zaufaj sobie i leć, by znaleźć swoje światło we mgle...".

Pozdrawiam, 

J. 

1 komentarz:

Miło mi, że poświęciłaś/eś czas na zostawienie komentarza. Komentujących zawsze odwiedzam, więc nie spamuj :) możesz się oczywiście ze mną nie zgadzać, ale jeśli już chcesz krytykować to konstruktywnie. Nie hejtuj bez podania uzasadnienia dla swojej opinii.

pytania? napisz do mnie:
jasminowamgla@gmail.com