poniedziałek, 28 września 2015

Ale się zmieniliśmy...

W sumie większość moich znajomych z przeszłości są przeszłością samą w sobie.
Nie będę tu udawała, że mam ochotę na utrzymywanie kontaktów z osobami, z którymi po prostu nie było mi po drodze. Notoryczne obrabianie czterech liter za plecami irytuje mnie wcale nie mniej niż postawa cioci dobrej rady. No tak, bo przecież wszystko, co robię, jest beznadziejne i w ogóle ja sama jestem też beznadziejna. I tak żyję niczego nieświadoma w tej beznadziei, bo przecież niczego nie osiągnę, nie? Beznadziejnie beznadziejna beznadzieja.

Okej, okej, rozpędziłam się trochę z tymi ciociami dobra rada. Myślę, że każdy, kto choć raz taką osobę spotkał, wie dobrze o czym mówię ;) 

I przychodzi taki dzień, gdy masz okazję dowiedzieć się, co tam słychać u ludzi z Twojej przeszłości. (Ależ mrocznie to brzmi.)

Czy wzbudziło to moją ciekawość? Sama nie wiem. Czasem boję się takich konfrontacji. Nie dlatego, że wzbudzają moją zazdrość z racji cukierkowego życia koleżanki X, ale chyba z racji tego, że przeszłość czasem lepiej oddzielić grubą kreską. 

Życie Dziewczyny Numer Jeden. Głosząca od lat poglądy, że "rodzice powinni nas utrzymywać aż do końca studiów". Are you serious? Ej, nie wiem, czy wiesz, ale zdobycie jakiegoś doświadczenia jest wskazane. Nie mówię, że obligatoryjne, ale wskazane. 
Nie powiem, wieści na temat tego, co słychać u Dziewczyny Numer Jeden, niebywale mnie zaskoczyły. W związku z luźnym planem zajęć na uczelni i nadmiarem wolnego czasu jednak udało się upolować jakąś pracę. Można? Można. Choć i tu podejrzewam wpływ otoczenia, a raczej "zazdrość" (?), że ktoś jednak pospinał do kupy i studia i pracę z elastycznym grafikiem. Dla niektórych nawet przy śladowej ilości zajęć nie jest to takie proste... 

Dziewczyna Numer Dwa. Na rok wyjechała za granicę. Bo tak. Przecież magisterka nie zając, nie ucieknie. Na pewno dużo zwiedziła, odpoczęła od tej wiecznej gonitwy za dwudziestym zal w USOSie. Ja sama chyba bym się na to nie porwała, bo wolę krótkie, ale liczne podróże. Wiem, że są i tacy, którym ten sposób jednak by odpowiadał. Co głowa, to opinia.

Dziewczyna Numer Trzy. Postanowiła połączyć humanistyczny licencjat z matematyczną magisterką. Pracując od kilku lat w bardziej znanych korporacjach, dziś stała się team leaderką. Nasuwa się skojarzenie Od pucybuta do..., ale nie. Myślę, że po prostu zdążyła już wydeptać swoje ścieżki i prędzej czy później dostałaby awans. I choć ze studiami niekoniecznie było jej po drodze, a na uczelni była zazwyczaj tylko gościem (...), to i tak muszę powiedzieć, że jestem pod wrażeniem jej zawodowych osiągnięć. Uczciwie przyznaję, że naprawdę jestem pod wrażeniem. 

Nie ma jednego schematu. Nie ma jednej drogi. 

Kurczę, zmieniliśmy się. Kupowanie taniego piwa w sklepie już nie wzbudza takiego dreszczyku emocji, gdy wiemy, że nie zapytają nas o dowód. Ba, do samego sklepu po to piwo rzadko chodzimy, już prędzej wybierzemy się na jednego do jakiegoś oldskulowego baru, by potem móc zrobić fotkę na Insta bądź na Fejsa. Zaczęliśmy szukać jakiejś pracy. Wyjechaliśmy na jakieś praktyki. Zaczęliśmy drugi licencjat. Wyprowadziliśmy się na drugi koniec świata, bo tam mieszka nasza druga połówka. 

Może nie zawsze jesteśmy bardziej odpowiedzialni, ale jesteśmy inni. Tak bardzo inni. 

Wpis dedykuję moim towarzyszkom studenckiej niedoli - B & K :) 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Miło mi, że poświęciłaś/eś czas na zostawienie komentarza. Komentujących zawsze odwiedzam, więc nie spamuj :) możesz się oczywiście ze mną nie zgadzać, ale jeśli już chcesz krytykować to konstruktywnie. Nie hejtuj bez podania uzasadnienia dla swojej opinii.

pytania? napisz do mnie:
jasminowamgla@gmail.com