Jaki Nowy Rok taki cały rok?
Gdybyście spytali moich znajomych o moje cechy szczególne, na pewno odpowiedzieliby, że moim znakiem rozpoznawczym jest dość nietuzinkowe podejście do życia. Długie lata żyłam w wielkim przekonaniu, że nie będę robiła tego, co wszyscy. I jeśli moda lansowała turkusy, ja wybierałam inny kolor. Gdy wszyscy wybierali buty emu, ja ganiałam całą zimę w kozakach na szpilkach. (No dobra, ten drugi przykład jest jednak trochę naciągany, bo emu nie lubię i nigdy nie polubię, więc i tak bym się na nie nie zdecydowała). Mimo wszystko jeśli się da - ja wybieram coś innego niż cała reszta. Czasem ulegam (wzór w pepitkę <3 ochy i achy), a czasem dzielnie opieram się modzie. W tym roku wzięłam się za noworoczne porzekadło: jaki Nowy Rok, taki cały rok. I właśnie ten pierwszy dzień nowego roku spędziłam tak, jak chciałabym spędzać inne dni w całym 2015tym.
Wstałam późnym rankiem, solidnie wyspana. Po porannych rytuałach zjadłam dobre ciastko w dobrym nowym roku. Zrobiłam porządne spa dla ciała i włosów, było też coś dla ducha. Prysznic umilił mi przepiękny zapach peelingu wiśniowego, ale audycja nie zawiera lokowania produktu, więc nazwę producenta zachowam dla siebie. Poczytałam polską gazetę, czytałam kilka artykułów po angielsku i niemiecku. Składałam życzenia tym Bliskim i Ważnym. Część dnia spędziłam z rodziną, bo to rodzina i najbliżsi przyjaciele nadają memu życiu sens. Zrobiłam krótszą bądź dłuższą listę CELÓW, nie postanowień na ten dobry nowy rok. Nie obyło się również bez noworocznego treningu :) był krótki, ale był. Wieczorem poleniouchowałam chwilę pod kocykiem z kubkiem ulubionej herbaty w ręku. Pojawiłam się w blogosferze i spacerowałam po Internetach, w szeroko pojętym międzyczasie pomalowałam pazurki lakierem w pięknym kolorze ciemnej śliwki. Położyłam się spać spokojna, choć zasnąć nie mogłam (nic nie może być idealne!).
Takiego chcę roku. Bogatego w dobre wydarzenia. I nie mam na myśli wydarzeń na fejsbukowej tablicy.
Cele na ten rok... mam ich kilka. Mniejszych i większych. Kilka takich, którymi nie chcę się dzielić i kilka takich, dzielenie się którymi powinno mnie zmotywować. Po pierwsze... chcę się zbliżyć do zrobienia szpagatu. Nie jestem człowiekiem gumą, ale w tym roku chcę zadbać o sylwetkę. Zaczęłam w zeszłym roku, w tym będę kontynuować. Nie wiem, na ile pozwoli mi na to wszystko stara kontuzja kolana, ale będę walczyć! Będę też kontynuowała eksperymentowanie kuchenne :) powoli poznaję fit produkty, o których wcześniej nie słyszałam. Masterchef ze mnie żaden, ale jedzenie zawsze było dość istotne w moim życiu. Uwielbiam jeść. Nie będą to eksperymenty rzędu wsadzanie ośmiornicy do gara, ale za to szukanie zdrowych przekąsek i potraw. Dziś robię frytki z selera :) trzymajcie kciuki! Trzecia rzecz, która mnie czeka w 2015 roku: chcę wymienić całą szafę. Każdy zakup nowego ciuszka skutkować będzie wywaleniem z szafy dwóch starych rzeczy. Minimalizm zawsze spoko :)
Coś dla ciała, zapewne będzie też coś dla ducha. W 2015 roku po prostu uwierzę w siebie!
Życie to ciągła praca nad sobą. Zamiast miliona nierealnych celów lepiej skupić się na kilku, najlepiej konkretnych. Może nie zrobię szpagatu w tym roku, ale będę się starać zbliżyć do jego zrobienia. Realny cel to dobry cel. Don't wish for it. Work for it!
***
Don't look back. You are not going that way. Nothing will change when you change nothing.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Miło mi, że poświęciłaś/eś czas na zostawienie komentarza. Komentujących zawsze odwiedzam, więc nie spamuj :) możesz się oczywiście ze mną nie zgadzać, ale jeśli już chcesz krytykować to konstruktywnie. Nie hejtuj bez podania uzasadnienia dla swojej opinii.
pytania? napisz do mnie:
jasminowamgla@gmail.com