Jeśli przebrnęłaś przez masę papierologii w drodze na swoją niemiecką uczelnię, to nadal nie jest to koniec - choć prawie koniec. Jest jeszcze kilka istotnych rzeczy, które musisz wziąć pod uwagę przyjeżdżając do kraju naszych zachodnich sąsiadów.
Cztery ważne rzeczy:
1. Meldunek w mieście
2. Niemieckie konto bankowe
3. Immatrykulacja na uczelni
4. Umowa o akademik (w moim przypadku)
(Pamiętajcie o naszykowaniu sobie około 5ciu zdjęć paszportowych! Czasem trochę ich trzeba)
Szukałam takiego dnia na przyjazd do Niemiec, by wszystko załatwić w ciągu kilku godzin. Ważny był termin konsultacji "opiekunki" mojego akademika, bo to właśnie z nią podpisuje się umowę o akademik. Na całość wybrałam wtorek - opiekunka akademika przyjmowała interesantów, immatrykulacja mogła się odbyć, cała reszta dostępna jest i tak w każdy dzień od poniedziałku do piątku, więc wtorek był idealny :)
Chciałam te wszystkie rzeczy załatwiać właśnie w wyżej wypunktowanej kolejności - dlaczego? Ano dlatego, że do umowy o akademik potrzebne mi niemieckie konto bankowe (wymóg uczelni). By mieć niemieckie konto bankowe muszę mieć meldunek w Niemczech. Żeby było śmieszniej - by mieć meldunek w mieście muszę pokazać umowę najmu mieszkania (coś, co ich upewni że na 100% będę mieszkała w danym miejscu), co w moim przypadku było niemożliwe, bo przecież jeszcze nie podpisałam umowy o akademik. Takie trochę błędne koło ;)
Z pomocą przyszedł mi jednak Uni, który jest naprawdę świetnie zorganizowany. Oprócz immatrykulacji w jednym miejscu mogłam ubezpieczyć się (gdybym nie miała przy sobie karty EKUZ), założyć konto bankowe w Deutsche Bank (dla studentów), a nawet zameldować się w mieście! Trzy rzeczy z powyższej listy mogłam załatwić (i załatwiłam) w jednym budynku, ba, na jednym piętrze :) wyjątkiem była umowa o akademik, ale też nie było to miejsce specjalnie oddalone od "serca" mojego uniwersytetu ;) w oczekiwaniu na immatrykulację dostałam numerek i polecenie przyjścia o 13. Przyjmowali od 9.00, poszłam tam o 9.30 i już miałam numer 40! A dziennie przyjmują około 80 osób - mówię z perspektywy studenta zagranicznego, podejrzewam że niemieccy studenci zapisują się na innym piętrze/w innym budynku. ;)
By nie czekać na darmo i nie stracić tych kilku godzin za radą jednej ze studentek opiekującej się pierwszorocznymi najpierw udałam się do pokoju, gdzie zakładano konta bankowe. Miałam podany adres mojego akademika (dokładna oferta mieszkaniowa przyszła na maila), nie miałam za to podanego pokoju. Z kobietą, która założyła moje konto bankowe ustaliłyśmy, że doniosę numer pokoju tego samego dnia tylko później.
Zadowolona, że mam wreszcie to konto, poszłam podpisać umowę o akademik. Umowę podpisałam, wróciłam do wcześniej odwiedzonego budynku i podałam w "pokoju bankowym" wreszcie numer mojego pokoju w akademiku.
Kiedy na zegarze wybiła 13 weszłam do poczekalni, gdzie studenci wstępnie "obsługiwali" osoby oczekujące na immatrykulację. Tu musiałam wypełnić kolejny papierek z numerem ubiegającego się, z numerem wpisu na studia, adresem i ku temu podobnymi.
Później zostałam skierowana do konkretnego pokoju, gdzie miałam podpisać kilka papierów i gdzie miała odbyć się właściwa immatrykulacja (czytaj: rozmowa z pracownikiem uczelni i sprawdzenie kilku dokumentów). Tu było wymagane okazanie karty EKUZ oraz mojego Zulassungsbescheid, następnie dostałam upragnione Immatrikulationsbescheinigung i zostałam oficjalnie studentką :) dostałam także informację, że na maila dostanę termin i miejsce odebrania legitymacji.
Po odebraniu zaświadczenia o immatrykulacji poszłam do kolejnego pokoju, by zameldować się w mieście ;) papierek wypełniłam już wcześniej, bo formularz ściągnęłam ze strony internetowej. Mając meldunek nareszcie niemal mogłam całkowicie zakończyć procesy urzędowe ;)
Kolejnego dnia udałam się z samego rana na krótki dyżur Hausmeistera mojego akademika i odebrałam klucze do pokoju w akademiku - był to dokładnie pierwszy dzień obowiązywania umowy o akademik. Później zdążyłam się wprowadzić :) do końca tej opowieści dodam tylko, że musiałam donieść kopię zaświadczenia o immatrykulacji do mojej opiekunki akademika, z którą podpisywałam umowę, bo sam Zulassungsbescheid to było za mało i prosiła o doniesienie kopii bądź dosłanie pliku mailem.
Zbieram paragony, za miesiąc napiszę ile kosztuje miesiąc życia tutaj :) a już wkrótce porównanie niemieckiego i polskiego akademika pod względem warunków i wyposażenia ;)
Mały PeeS od mojej przyjaciółki, absolwentki uniwersytetu w Dreźnie:
Cztery ważne rzeczy:
1. Meldunek w mieście
2. Niemieckie konto bankowe
3. Immatrykulacja na uczelni
4. Umowa o akademik (w moim przypadku)
(Pamiętajcie o naszykowaniu sobie około 5ciu zdjęć paszportowych! Czasem trochę ich trzeba)
Szukałam takiego dnia na przyjazd do Niemiec, by wszystko załatwić w ciągu kilku godzin. Ważny był termin konsultacji "opiekunki" mojego akademika, bo to właśnie z nią podpisuje się umowę o akademik. Na całość wybrałam wtorek - opiekunka akademika przyjmowała interesantów, immatrykulacja mogła się odbyć, cała reszta dostępna jest i tak w każdy dzień od poniedziałku do piątku, więc wtorek był idealny :)
Chciałam te wszystkie rzeczy załatwiać właśnie w wyżej wypunktowanej kolejności - dlaczego? Ano dlatego, że do umowy o akademik potrzebne mi niemieckie konto bankowe (wymóg uczelni). By mieć niemieckie konto bankowe muszę mieć meldunek w Niemczech. Żeby było śmieszniej - by mieć meldunek w mieście muszę pokazać umowę najmu mieszkania (coś, co ich upewni że na 100% będę mieszkała w danym miejscu), co w moim przypadku było niemożliwe, bo przecież jeszcze nie podpisałam umowy o akademik. Takie trochę błędne koło ;)
Z pomocą przyszedł mi jednak Uni, który jest naprawdę świetnie zorganizowany. Oprócz immatrykulacji w jednym miejscu mogłam ubezpieczyć się (gdybym nie miała przy sobie karty EKUZ), założyć konto bankowe w Deutsche Bank (dla studentów), a nawet zameldować się w mieście! Trzy rzeczy z powyższej listy mogłam załatwić (i załatwiłam) w jednym budynku, ba, na jednym piętrze :) wyjątkiem była umowa o akademik, ale też nie było to miejsce specjalnie oddalone od "serca" mojego uniwersytetu ;) w oczekiwaniu na immatrykulację dostałam numerek i polecenie przyjścia o 13. Przyjmowali od 9.00, poszłam tam o 9.30 i już miałam numer 40! A dziennie przyjmują około 80 osób - mówię z perspektywy studenta zagranicznego, podejrzewam że niemieccy studenci zapisują się na innym piętrze/w innym budynku. ;)
By nie czekać na darmo i nie stracić tych kilku godzin za radą jednej ze studentek opiekującej się pierwszorocznymi najpierw udałam się do pokoju, gdzie zakładano konta bankowe. Miałam podany adres mojego akademika (dokładna oferta mieszkaniowa przyszła na maila), nie miałam za to podanego pokoju. Z kobietą, która założyła moje konto bankowe ustaliłyśmy, że doniosę numer pokoju tego samego dnia tylko później.
Zadowolona, że mam wreszcie to konto, poszłam podpisać umowę o akademik. Umowę podpisałam, wróciłam do wcześniej odwiedzonego budynku i podałam w "pokoju bankowym" wreszcie numer mojego pokoju w akademiku.
Kiedy na zegarze wybiła 13 weszłam do poczekalni, gdzie studenci wstępnie "obsługiwali" osoby oczekujące na immatrykulację. Tu musiałam wypełnić kolejny papierek z numerem ubiegającego się, z numerem wpisu na studia, adresem i ku temu podobnymi.
Później zostałam skierowana do konkretnego pokoju, gdzie miałam podpisać kilka papierów i gdzie miała odbyć się właściwa immatrykulacja (czytaj: rozmowa z pracownikiem uczelni i sprawdzenie kilku dokumentów). Tu było wymagane okazanie karty EKUZ oraz mojego Zulassungsbescheid, następnie dostałam upragnione Immatrikulationsbescheinigung i zostałam oficjalnie studentką :) dostałam także informację, że na maila dostanę termin i miejsce odebrania legitymacji.
Po odebraniu zaświadczenia o immatrykulacji poszłam do kolejnego pokoju, by zameldować się w mieście ;) papierek wypełniłam już wcześniej, bo formularz ściągnęłam ze strony internetowej. Mając meldunek nareszcie niemal mogłam całkowicie zakończyć procesy urzędowe ;)
Kolejnego dnia udałam się z samego rana na krótki dyżur Hausmeistera mojego akademika i odebrałam klucze do pokoju w akademiku - był to dokładnie pierwszy dzień obowiązywania umowy o akademik. Później zdążyłam się wprowadzić :) do końca tej opowieści dodam tylko, że musiałam donieść kopię zaświadczenia o immatrykulacji do mojej opiekunki akademika, z którą podpisywałam umowę, bo sam Zulassungsbescheid to było za mało i prosiła o doniesienie kopii bądź dosłanie pliku mailem.
Zbieram paragony, za miesiąc napiszę ile kosztuje miesiąc życia tutaj :) a już wkrótce porównanie niemieckiego i polskiego akademika pod względem warunków i wyposażenia ;)
Mały PeeS od mojej przyjaciółki, absolwentki uniwersytetu w Dreźnie:
A gdzie mieszkałaś przed podpisaniem umowy o akademik?
OdpowiedzUsuńw hostelu :) szukałam takiego, który byłby w miarę blisko uczelni i dworca.
UsuńHejka!
OdpowiedzUsuńSuper blog!
Zapraszam do siebie na bloga :)
Mam na imię Kinia i mam 20 lat.
Piszę trochę o sobie, swoim życiu, studiach, zainteresowaniach jak i umieszczam ciekawe zdjęcia.
Ostatnie notki dotyczą mojej pracy i studiów oraz "Quillingu".
Poproszę o opinię czy komentarz! :)
-> http://drobnostek-swiat.blogspot.com/
Hej, bardzo przydatny post i w ogóle blog - ratujesz mi życie :>
OdpowiedzUsuńmam tylko ze dwa pytania, jeśli chciałabyś udzielić mi odpowiedzi
- kiedy kończył ci się termin immatrykulacji? kiedy najpóźniej można załatwić te wszystkie formalności? Jeszcze we wrześniu czy już w sierpniu? Mam na myśli również akademik
- czy uni-assist sam zaproponował ci załatwienie formalności w jednym miejscu, czy sama do niego napisałaś z zapytaniem?
Pozdrawiam :)
Bardzo fajny wpis. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń